5 lutego 2012

Facebook 8 letni - refleksja social-mediowa

___CZYLI CO?_______________

  • ...czyli media społecznościowe przejmujące rolę pamiętników i albumów z fotografiami
  • ...czyli media społecznościowe jako pamiątka po człowieku
____________________________


  Wczoraj Facebook skończył 8 lat. Na Mashable pojawił się artykuł Briana Anthony'ego Hernandeza, który w dość nostalgiczny sposób opisuje swoją własną historię z Facebookiem. Artykuł ten początkowo sprowokował mnie do (chyba już odruchowego) "sharowania" artykułu na własnym profilu. Potem miałam refleksję, którą natychmiast podzieliłam się na Facebooku: A jednak mimo wszystko Facebook jest naszym świadkiem życia i jak spojrzymy wstecz, to nieraz będziemy się uśmiechać (lub nie...) do przeszłości. Ciekawe, że ludzie podążają za trendami i porzucają portale społecznościowe, gdzie zostawili cząstkę (mniejszą/większą) siebie. Wciąż mi jednak było mało, dlatego teraz męczę Ciebie, Wyimaginowany Czytelniku, swoimi wypocinami.
Zaczęłam się bowiem zastanawiać, jak to jest z tą obecnością na portalach społecznościowych. Większość ludzi, którzy do nich należą, traktują je jako rozrywkę, przerywnik, możliwość kontaktu ze swoimi znajomymi. Przy okazji jednak zostawiają swój wielki wirtualny pamiętnik. 

  Osobiście jako licealistka i studentka byłam pochłonięta przez Grono.net, bo i tam znaleźli się moi znajomi. Toteż do Facebooka dołączyłam dopiero w 2009 roku. I, oczywiście, zrobiłam to pod wpływem moich znajomych - aczkolwiek chyba bardziej pod wpływem jakiejś tam samotności, która wtedy mnie dopadła. Nie wiem, jak jest z innymi ludźmi, jak jest z ich psychiką. Obecnie teoretycznie ze względu na zawód mogłabym powiedzieć, że jest tak czy siak, że liczą się trendy. Jednak trendy tyczą się zawsze jedynie narzędzi, a nie tego, co jest w nas samych. Czemu ktoś dołącza do platformy społecznościowej, czemu akurat w tym, a nie innym momencie? Według mnie są trzy odpowiedzi: 1. przez samotność, 2. przez namowy znajomych, 3. przez eksperyment i ciekawość.

  Ci, którzy dołączają przez samotność, na początku odczuwają pewnego rodzaju nadzieję, która natychmiast przemienia się w rozczarowanie, ponieważ dociera do nich, że samotność w sieci smakuje tak samo jak w świecie rzeczywistym. Jak dalej potoczy się historia zależy od tego, czy są na tyle cierpliwi, żeby zostać.
  Inaczej jest z tymi, którzy wchodzą na portal społecznościowy pod namową znajomych. Ci mają od razu jakąś sieć i coś ich wiąże z portalem.
  Trzecia grupa - eksperymentatorów - wpada i szybko wypada, ponieważ z podejściem "a co, spróbuję" natychmiast dystansują się do medium i tego, co może być z nim związane.

 Czyli dołączenie do portalu społecznościowego, owszem, teoretycznie wiąże się z trendami. Jednak zaangażowanie w portal społecznościowy i sposób w jaki objawia się w nim nasze bytowanie zależy od naszej psychiki.

  Osobiście przeszłam przez te wszystkie trzy sposoby wejścia na portale społecznościowe. Na Grono.net pojawiłam się, ponieważ zaprosił mnie do znajomych przyjaciel. Na Facebooku - niby też pod wpływem znajomych, ale pewnie nie dołączyłabym do niego, gdyby nie moment pewnego rodzaju samotności. NK, MySpace, GoldenLine, LinkedIn, Google +, Twitter i wiele wiele innych? Ciekawość, eksperyment. Dlatego na tych pozostałych portalach jestem, ale jednak mnie nie ma. Jestem tam tylko dlatego, że powinnam, muszę, jestem ciekawa nowych pomysłów i rozwiązań, jestem ciekawa, jacy ludzie tam siedzą i dlaczego. Obserwuję, ale nie czuję potrzeby pozostawienia tam siebie.
Inaczej jest z portalami, które bazują na tym, że głównie zostawiasz tam coś po sobie, czyli content - YouTube, Flickr, Picasa... Tam jestem, jeśli mam coś do oddania światu, tę bardziej (niby)artystyczną cząstkę siebie. Oczywiście jestem tam również, by obserwować cząstki innych osób, co mnie doprowadza do płaczu.

  Napisałam, że nie czuję potrzeby pozostawiania siebie na innych portalach niż Facebook i Grono (kiedyś). Dlaczego? Naturalnie dlatego, że nie ma tam moich znajomych lub są równie nieaktywni.
Pozostawianie siebie jest dla mnie obecnie, w tej notce, bardzo ważne. Na codzień z portali społecznościowych korzystamy ze świadomością "tu i teraz": teraz słucham, teraz czytam, teraz gram, teraz się śmieję, teraz lubię. Szczególnie to "tu i teraz" rozwinął właśnie Facebook, gdzie dzięki open graph możemy ze znajomymi wspólnie gotować, czytać, grać i robić inne pasjonujące rzeczy... wirtualnie. Teraz jestem. Natomiast ostatnio pod wpływem Timeline bardziej zaczęłam się zastanawiać nad tym, że kiedyś coś robiłam, lubiłam, kochałam. Przeglądając swój Timeline przeglądam swoje wspomnienia - niektóre są głupie i błahe, niektóre wydają się takie być, ale ja osobiście wiem, że dotyczyły czegoś ważnego dla mnie. Zostawiłam na Facebooku siebie, podświadomie niemalże codziennie chciałam światu dać cząsteczkę siebie.

  Teraz można by powiedzieć, że to akurat Facebook tak sobie ze mną pograł. Jednak nie. Kiedyś z ciekawości zajrzałam na Grono.net po kilku latach i na fora, na których się udzielałam jako jeszcze niepełnoletnia panna. To właśnie na Gronie zostały ślady po tym, jak weszłam w dorosłość. Nigdzie indziej ich nie ma - tylko tam. W jednym z "gron" znajomi składają mi życzenia z okazji 18-nastych urodzin.
Zostawiłam jednak te wspomnienia i przeszłam do innego portalu (Facebook), gdzie znów zaczęłam zostawiać samą siebie.

  Niedawno wiele się mówiło o tym, że Google + pokona Facebook i wszyscy opuszczą obecnie największy portal społecznościowy. Ludzie zmieniają narzędzia społecznościowe jak albumy fotograficzne, w których nie ma już miejsca po to, by otworzyć nowe i zostawić tam kolejną porcję zakurzonych fotografii.

  Kiedyś spotkałam się z opinią, że najważniejsze w życiu to mieć przy sobie osobę, która jest świadkiem naszego życia. Dlaczego jest coraz więcej singli? Ponieważ portale społecznościowe przejęły tę rolę. To one są świadkami naszego życia. Ktoś by powiedział, że znajomi. Jednak jest niewielka garstka znajomych, którzy śledzą nasze życie, a i ci odchodzą. Dlatego potrzebujemy podświadomie kogoś/czegoś, co zarejestruje naszą krótką obecność na tym świecie. Mimo wszystko jako istoty myślące mamy przed sobą piętno świadomości, że nie jesteśmy nieśmiertelni. Kiedyś głównie odczuwali to artyści i dawali temu upust w swojej sztuce. Jednak wraz z rozwojem dostępu do informacji oraz rozwojem (mimo wszystko) duchowym - wszyscy coraz głębiej odczuwamy to, że nie jesteśmy wieczni. Zatem... może ktoś kiedyś dotrze do tej cząstki nas, którą zostawiliśmy po sobie, kiedy nas już nie będzie. Tak, jak teraz my przeglądamy stare fotografie naszych babć.

Zielona Smoczyca

P.S.

Co przeglądam: Art & Design

Czego słucham: